Sewcio wystąpił w "Pamiętnikach z wakacji"
Niektórym nazwisko Seweryna Dutki może wydawać się znajome. Mieszkaniec Rybnika wystąpił w serialu "Pamiętniki z wakacji" jako przyjaciel mężczyzny, który odziedziczył grube miliony w spadku, zostawił żonę, dzieci i wyjechał na Gran Canaria z kochanką. Praca na planie była ciężka, ale Sewcio później wspominał hiszpańską wyspę jako raj na ziemi.
Niestety prawdziwe, rodzinne wakacje Seweryna Dutki nie były tak rajskie. Mówiąc dosadniej - okazały się koszmarem. Rybniczanin złożył obszerną relację z urlopu redakcji portalu rybnik.com.pl, jego historię opisała też "Gazeta Wyborcza". Wszystko zaczęło się niewinnie - od rezerwacji w biurze podróży.
5-gwiazdkowy hotel? Raczej 1-gwiazdkowa speluna
Za wymarzone wakacje Seweryn z żoną zapłacili ok. 10 tys. zł. Wybrali 5-gwiazdkowy hotel Miarosa Incekum Beach w kurorcie Alanya na Riwierze Tureckiej. Niestety, po przyjeździe na miejsce okazało się, że przez tydzień będą żyć "w chlewie".
Nasz horror zaczął się wieczorem, jak przyjechaliśmy do hotelu. Poszliśmy od razu na kolację. Wiadomo, jak to po tak długiej strasie - każdy chciał iść do ubikacji. Weszliśmy do takiej przy jadalni, a tam smród niesamowity. Nie będę dokładnie opisywał, co widzieliśmy. Można sobie to wyobrazić - opowiada Seweryn w rozmowie z portalem rybnik.com.pl.
Później było tylko gorzej. Gołym okiem było widać, że pokój nie został wysprzątany przed przyjazdem rodziny. Hotelowa klimatyzacja był brudna i zapleśniała, podobnie jak kafelki w łazience. Co więcej, już pierwszej nocy bateria prysznicowa się zepsuła, ale obsługa problem zignorowała.
- Naprawili po moich trzech wizytach na recepcji, ale naprawili tak, że jak puszczasz prysznic, to woda leci i ze słuchawki, i z kranu - relacjonuje Sewcio w filmiku, który udostępnił w mediach społecznościowych.
Incydent kałowy, kisnące masło i sterty brudnych naczyń
Ten i kilkanaście innych nagrań rozniosło się po Internecie lotem błyskawicy. Do Seweryna zaczęli się zgłaszać turyści, którzy przeżyli taki sam koszmar w tureckim hotelu. A poza pokojem nie było lepiej.
Na stołówce brakowało klimatyzacji, więc całe "miękkie jedzenie" topiło się pod wpływem gorąca. Na półmiskach pływały sery, masła i desery, a stoliki tonęły pod stertami brudnych naczyń, bo nikt z obsługi nie kwapił się, żeby posprzątać po gościach. Sytuację pogarszały koty, które przechadzały się swobodnie po jadalni, wyżerając resztki jedzenia.
Ale to i tak nic w porównaniu do incydentu, który wydarzył się w hotelowym basenie.
Podczas naszego pobytu chłop po prostu – przepraszam za wyrażenie – zesrał do basenu. Wie pan jak zajęli się tym problemem? Przyszli z obsługi, rozłożyli barierki, chwycili nieczystości na sitko, wyciepali je do krzaków, a sitko wypłukali w basenie. Usunęli barierki i basen otwarty - opowiada Seweryn, cytowany przez rybnik.com.pl.
Przesłanie? Weryfikujcie sami, nie ufajcie biurom podróży
Po powrocie do Polski rybniczanin postanowił nagłośnić sprawę, by ostrzec innych. Dla niego wakacje w Turcji okazały się nauczką, bo nie do końca uwierzył negatywnym opiniom w Internecie i zaufał agencji turystycznej.
Wrzucam te filmy po to, by obserwujący moje media społecznościowe nie popełnili takiego samego błędu, jak my. W podobnej sytuacji jest wielu ludzi, tylko tego nie pokazują. Bo kto przyzna, że zapłacił za wczasy 10 czy 15 tysięcy złotych i trafił do złego hotelu. Lepiej porobić sobie kilka fajnych selfie pod palmą i udawać, że jest super. Ja nie zamierzam udawać, pokazuję, jak wtopiliśmy, jak ktoś nas wysłał do syfu, do chlewu - mówi Sewcio na Facebooku.