Słowacja to kraj urokliwych prowincjonalnych miasteczek. Schowane w górskich dolinach nie zmieniają się zbytnio z upływem czasu, a zwiedzanie ich przypomina odkrywanie dawno zapomnianego świata.
Bardiów
W 1241 r. Bardiów został wspomniany po raz pierwszy w kronikach, a w 2000 r. wpisano go na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Przez ten czas przetoczyło się przez miasto kilka wojen i najazdów. Dopiero spokojnej epoce renesansu zawdzięcza ono przepiękną starówkę i dobrze zachowane mury obronne. Swoją drugą młodość miasteczko przeżyło parę wieków później już jako uzdrowisko. Największe wrażenie robi na przyjezdnych spacer po starówce i widok na górującą nad dzielnicą bazylikę św. Idziego.
Lewocza
Wizytówka Spisza i niegdyś bogate kupieckie miasto położone na skrzyżowaniu szlaków handlowych, pełne mniejszości religijnych i etnicznych. Choć obecnie Lewocza jest nieco zapomniana, znajduje się tu mnóstwo wysokiej klasy zabytków, m.in. największy na świecie ołtarz neogotycki z 1517 roku, który zobaczyć można w kościele św. Jakuba. Chcąc wczuć się w unikalny klimat miasteczka, wystarczy przejść się niespiesznym krokiem po rynku otoczonym zabytkowymi kamienicami.
Trenczyn
Cywilizacja dotarła w te strony już w 179 r., kiedy to legion rzymski zapędził się najdalej w historii na północny wschód, stoczył zwycięską bitwę i upamiętnił to stosowną inskrypcją na skale. Napis przetrwał do naszych czasów, podobnie jak wzniesiony na tejże skale kilka wieków później zamek, dominujący dziś w krajobrazie Trenczyna. Organizowane są tu turnieje rycerskie i koncerty muzyki klasycznej, za to miasto w dole (również pełne zabytków) stawia na nowoczesną kulturę. Co roku odbywa się tu festiwal filmowy Art Film Fest oraz Baûant Pohoda – największy na Słowacji muzyczny festiwal plenerowy.
Słowacki Raj
Kto jako dziecko szalał na drabinkach, fikał koziołki, wyobrażał sobie tańce nad przepaścią czy na skraju wodospadu, przy którym krążą krokodyle, ten odnajdzie się w Słowackim Raju. To, co w dziecięcym świecie malowała wyobraźnia, tu istnieje naprawdę. Są drabinki i mosty, i wodospady, i urwiska. Krokodyli wprawdzie brak, ale rekompensuje je wartki nurt strumieni.
Mnogość tras i ścieżek starczy na długie tygodnie. Ci, co przyjechali na krócej, uchwycą esencję tego miejsca na wyprawie przez rzekę Hornad. Niegdyś przejście przez nią uchodziło za niemożliwe, dopóki 100 lat temu miejscowi śmiałkowie nie ruszyli przez zamarzniętą taflę wody. Dziś możliwa jest nawet wyprawa letnia, choć stanowi ona niemałe wyzwanie. Przechodzi się bowiem po siedmiu rozpiętych nad kanionem mostach, po drewnianych kładkach i umocowanych w skałach stalowych półkach. Wędrówkę urozmaici wypad do dawnego klasztoru kartuzów bądź też wspinaczka na Tomaszowski Widok – taras z fenomenalną panoramą całego przełomu Hornadu. Warto odwiedzić też Sokolią Dolinę.